30 listopada 2010

dzień dziesiąty

William, Pieszczoch , Rynio....... czuje się świetnie.
Rozwija sie chyba poprawnie :).
Rozbestwiony juz na maxa nie zjada swojej karmy (czyt. Royal Conin), tylko czeka na pyszności przygotowane specjalnie dla niego...
Mąż upomina, że nauczę go  do tych jego obiadków i  przyszłości będę płakać, ja natomiast sie usmiecham i myślę...no cóz jeśłi nawet tak bedzie to co, będe mu przygotowywać pyszności :)

Ale tak na poważnie to obawiam sie tego co bedzie, poniewaz kociak zniewolił mnie bezpowrotnie.
Można mu wszystko ! Troche to przerażające ale przeciez on jest taki malutki i fajniutki.Taka przylepka :)
I co ja poradze jak to silniejsze odemnie...

Troche zdjec z oststnich paru dni.
Milego ogladania....
cieplo pozdrawiam juz w te biale dni










1 komentarz:

  1. Robicie nieprawdopodobnie piękne zdjęcia! Nie możemy się napatrzeć...
    A jeśli chodzi o narowy żywieniowe z Miszką mamy to samo - w miseczce Royalek obsycha a Misza głośno i natrętnie domaga się pyszności.
    On szczególnie gustuje w wątróbkach drobiowych na surowo lub lekko podgotowanych, nie pogardzi świeżą flądrą albo mięskiem z piersi kurczaka... No cóż zawojował nas bez reszty. Tańczymy jak nam zagra a co gorsza sprawia nam to przyjemność.
    Pozdrawiamy serdecznie i będziemy zaglądać:)

    OdpowiedzUsuń